LEGENDARY TALES


tamtych czsach źle się działo w naszej ojczyźnie... Chaos, zniszczenia i rzeki krwi! Dawno temu krainy wokół miasta Algalord przeżyły najgorszy moment w swojej długiej historii: "Mroczne Wieki". Były to czasy wielkich bitew pomiędzy siłami "Sojuszu Dobra" i piekielną armią samozwańczego księcia ciemności. W imię Krona, przebiegłego starożytnego boga wojny, przekroczył czarne góry z określonym zadaniem: by podbić Algalord, świętą cytadelę zaczarowanych krain. Mury miasta skrywają sekret "Szmaragdowego Miecza", magicznej broni o niespotykanej sile, która potrafi zmieniać losy wojen.

tym tragicznym momencie podjęto ważną decyzję - dzięki modrości dawnych królów stworzono sojusz. Czterech odważnych monarchów sprzymierzyło swoje siły i stworzyło największą armię, jakiej nie udało się sworzyć aż do dziś... Algalord, Irengard, Elgard i Ancelot, zjednoczone pod komendą Harolda Odważnego. A to oznaczało zwycięstwo. Triumf światłości nad siłami odchłani...

eraz, gdy czasy pokoju przeminęły bezpowrotnie, koszmar powrócił silniejszy niż przedtem. Algalord znów jest zagrożone. Pozostała nam tylko jedna nadzieja na ocalenie naszych ukochanych ziem: "Trzy klucze wiedzy" na drodze do "Spiżowych Wrót". Przepowiednia powiada o "Lodowym Wojowniku" - tylko on będzie zdolny do rozwarcia bram, położonych gdzieś w kranie chaosu. Jeżeli wojownik okarze się dość silny, by pokonać starożytnego strażnika, posiądzie osławiony miecz i stanie w obronie zaczarowanych krain...

Powyższy tekst nie jest dokładnym (słowo w słowo) tłumaczeniem tekstu z wkładki. Resztę historii zostawiam Wam do zgłębienia - nie chcę psuć zabawy!

Spis utworów:
1: Ira Tenax (1:13)
2: Warrior of Ice (5:58)
3: Rage of the Winter (6:10)
4: Forest of Unicorns (3:23)
5: Flames of Revenge (3:32)
6: Virgin Skies (1:20)
7: Land of Immortals (4:50)
8: Echoes of Tragedy (3:32)
9: Lord of the Thunder (5:32)
10: Legendary Tales (7:50)
Recenzja:

kliknij, a zobaczysz powiększenie
Ten album wyjątkowo przypadł mi do gustu. Myślę, że to efekt perkusji grającej w rytm "patataj" i odpowiedniej barwy dźwięku gitar. Teksty - jak zawsze - tak wyniosłe, że aż zabawne... Historia - radosna - (narazie...) typowa dla przedłużającej się nudnej sesji w adeki :) . Klimat tekstów widać po mapce... Tytuły piosenek - zazwyczaj ".... of the ....of ....." - też wyniosłe. Jednym słowem - śmieszne.
Od strony muzycznej - cudo. Takich aranżacji, chórów i organów kościelnych próżno szukać (do niedawna) u innych zespołów - majstersztyk. Moje pierwsze zetknięcie z albumem - szok. Często bawię się w określanie wszystkich instrumentów, które grają w danym utworze... Wsponę jeszcze o klawiszach - gościu gra fantastycznie - daję głowę że jest po szkole muzycznej - bardzo wiele zapożyczeń z Vivaldiego. Cóż więcej pisać? Polecam!

Maciej Lorenc


O zaspole I Symphony of Enchanted Lands I Dawn of Victory l Power of the Dragonflame l Powrót