THERION: VOVIN
 

ielu entuzjastów ciężkiej muzyki zna Theriona zapewne z dwóch okresów twórczości. Pierwszego, kiedy to na całym albumie dominował dźwięk monotonnej gitary oraz podwójnej stopy (np. of darkness..), oraz drugiego periodu, gdzie w pasmo dźwiękowe wkroczyły solówki, wesołe przerywniki, a perkusista używa podwójnej stopy tylko w szybszych kawałkach. Ponadto muzyka zwolniła nieco i nabrała wyrazu. Widać, że muzycy doszlifowali swoje umiejętności. Pytanie: co album ma wspólnego ze smokami? A ma. Jeden utwór na całej płycie traktuje o smokach. Mowa tu o "Draconian Trilogy". Niestety jest to jednocześnie najbardziej czerstwy kawałek Theriona, jaki słyszałem. Na szczęście reszta utworów jest fantastyczna - w szczególności "Eye of Shiva" i "Black sun".
Muzycznie album nie ustępuje miejsca nawet Rhapsody - mistrzom kicz-fantasy. Symfoniczne aranżacje, perkusja a'la Flojdzi, cieniutkie zawodzące gitarki i skomplikowana miejscami linia basowa - to właśnie nordyckie smoki lubią najbardziej :). No i bym zapomniał - podspiewuje (chodź smutno) chór walkirii. ;)
Spis utworów:
1: THE RISE OF SODOM AND GOMORRHA (Praga by night;)
2: BIRTH OF VENUS ILLEGITIMA (znowu zapomniałeś dowodu? ;)
3: WINE OF ALUQAH (coś po Polsku :D)
4: CLAVICULA NOX (czyli jak pogrzebać babcię żywcem)
5: THE WILD HUNT (czyli ja w wojsku ;)
6: EYE OF SHIVA (nauczycielka od fizyki)
7: BLACK SUN DRACONIAN TRILOGY (najlepszy w tej piosence jest tytuł) :(
8: THE OPENING (1 września)
9: MORNING STAR (ściszcie tą muzukę.. już 15 rano... auu moja glowa)
10: BLACK DIAMONDS (Bronx :))
11: RAVEN OF DISPERSION (czyli warszawskie zoo wersja 3.0)