Literatura

Smok w kinie na Wiedźmine
(recenzja z Wiedźmina a dokladniej... z tego fragmentu, gdy pojawia się smok herbu 3 kawki ;)

zięłam smoka do kina. Tak żeby mu pokazać jak kino wygląda, a także żeby sobie zobaczył jak smok wygląda według "pospólstwa". Nie pytajcie się mnie jak mi się udało go przemycić. Powiem tylko, że przy wejściu musiałam się gęsto tłumaczyć dlaczego wchodzę z wypchaną papugą... Powiem jeszcze tyle, że smok dotrwał tylko do momentu kiedy w filmie zagrał jego pobratymiec, a potem po prostu zasnął i musiałam włożyć go pod kurtkę i nieomal na nim usiąść żeby jego chrapanie nie przeszkadzało niektórym w usilnym dotrwaniem do końca seansu, a większości chyba, w błogim śnie...
Po wyjściu z kina, chłodny powiew powietrza przebudził smoka, a może to że wypchana papuga zaczęła trzepotać skrzydłami sprawiło to, że dość brutalnie wyciągnęłam papugo-smoka zza pazuchy. Tak czy inaczej, papuga ziewnęła i powoli zaczęła rosnąć. Szybko pobiegłam z nią (nim?) Za kino, gdzie było więcej miejsca i mniej ludzi.

- Łaaaaaaa - rozdziawił paszczę smok - Co to było?
- Film - wzruszyłam ramionami - chyba. Bo większość ludzi widziała tylko chaos.... Jak ci się podobał smok? Tylko dlatego żeby poznać twoją opinię robiłam z siebie idiotkę przy bileterce... Wypchana papuga... Też mi przebranie.
- Hłehłehłe -zabulgotało w smoku - miałem zabawę...
- Gadaj, bo cię wypatroszę jak wiedźmin Renfri.
- Kto kogo? - Zaciekawił się.
- Przespałeś, ten platynowy "blondyn" taką laseczkę z szablą tatarską...
- Aaaaaa, przespałem i co fajne było? Dużo krwi? - zaciekawienie smoka było podszyte ironią.
- SMOK!!!!!! Jak ci się podobał smok!!!!!!!! - Nie wytrzymałam i kopnęłam potwora. Spojrzał na mnie, mi się znowu nogi zatrzęsły. Smok wypuścił kłębek pary w moją stronę...
- Powiedzmy, że tego nie było. Masz prawo być zdenerwowana... Ale ja cię nie kopię, jak nie mam humoru... - Zanosiło się na dłuższy monolog na temat wychowania. Na dworze zimno, w żołądku pusto. Nie chciało mi się tego słuchać... Co z tego że rozmawiam z kimś 7 razy od siebie większym.
- Do jasnej... Nie mam czasu, jest mi zimno i jestem głodna... Widzę, że albo przespałeś też ten fragment albo nie masz nic ciekawego do powiedzenia. Idę sobie... Wiesz gdzie mnie szukać. - Odwróciłam się plecami do smoka... Nagle drogę zagrodził mi jego ogon.
- No dobra poczekaj. Ale ty nie cierpliwa - słodkim głosem próbował mnie udobruchać smok.
- Bo mi zimno... Ty masz ognisko w żołądku... ja obecnie próżnię...
- Dobra, dobra... Zabiorę cię później na jakąś ciepłą wyspę...
- No ale powiedz coś o tym smoku! Potrzebuję twojej opinii...
- Ta kreatura z łapami żaby i ryjem konia miałaby być... SMOKIEM? - żachnął się smok.
- Pyskiem, pyskiem mój kochany, ryj ma świnia...
- To, to była świnia. Z ryjem konia i basiorem jak by się kapusty nażarła... Latała chyba na pych... - smok znowu zabulgotał.
- Nie śmiej się...
- Ale słuchaj czy my jesteśmy takie, takie... - szukał słowa.
- Kreaturowate? - Podsunęłam.
- No - zgodził się łaskawie.
- Wiesz co każdy twórca ma swoje wyobrażenie o stworzeniu które mu się pojawia w głowie. Sam wiesz, że wy nie żyjecie tak powszechnie jak nie przymierzając... żaby. Mało kto was widział, prawie nikt nie rozmawiał. A co dopiero zaprosić do współpracy...
- Tak, tak zdarza się to tylko cierpiącym na bezsenność - wyciągnął łapę. Głowę daję, że chciał mnie poklepać po ramieniu, usunęłam się... Po co tracić rękę w tak młodym wieku.
- Ej... nie rób tak, nie jestem przyzwyczajona... jeszcze byś stracił łapę -zażartowałam w "smoczym stylu".
- Taaaaa? - Zainteresował się smok - Widzimy się zaledwie trzeci raz a ty sobie na takie żarty pozwalasz??
- Te! Rzadko się zdarza żebym szła z kimś do kina kto nie dość, że robi mi wstyd przed kinem. To jeszcze w ramach postaci zdechłej papugi chrapie na filmie. Gadaj o tym cholernym smoku bo cię zimną wodą poleję...
- Nic by się nie stało... Nie denerwuj się, złość piękności szkodzi... - Smoczek dziś był wyjątkowo wredny - więc smok... taaa...- zamyślił się - Był. Jak najbardziej... Żabie nogi , ry... pysk konia (jak by to miała być smoczyca... to nie w moim typie). Ale wiesz co... Ciekawie się poruszał. Jakoś tak ludzko... No i rozmawiał z wami tj. ludźmi... Trochę nie wyraźnie.
- Bo to był zmiennokształtny... A raczej 3 osoby w jednym... Trochę pogmatwane...
- Pomysł dobry. W końcu coś takiego potrafimy... Ale bym się w życiu nie zamienił, z całym szacunkiem dla ciebie - "dygnął" w moją stronę - w człowieka... Jakoś to uwłacza mojej godności... No ale wracając do smoka-nie-smoka dobrze zrobione oczy, ogon na planie ogólnym postaci... Tylko dlaczego tego pyska nie zrobili krokodylego albo psiego... - zajęczał smok.
- Rany. Trzeba się z nami kontaktować a nie chować się za oceanem... - wzruszyłam ramionami.
-
Ale widzisz. Jak by się pojawił jakiś smok to albo by go zabili nie pytając się co on jest i dlaczego.
- Albo by go zamknęli w jakimś laboratorium i robili na nim różne dziwne eksperymenty...
- E? - zdziwił się smok. Komicznie wygląda jak smok robi zdziwioną minę...
- Kiedyś ci wytłumaczę...
- Ale czy to smoczątko przeżyło?
- Nie wiem... to była fikcja literacka. Wiesz, smoki nie istnieją, to jest świat fantazji i inne takie bajania... ale widzę że ci się spodobały filmy... Jak nie zasypiasz. Puszczę ci kiedyś DragonHeart pooglądasz sobie popatrzysz na dobrze zrobionego smoka.... I jeszcze Dungeons&Dragons i DragonHeart2. Trochę tego jest... no i wiesz. Znowu wystąpisz w ramach krytyka filmowego...
- Aha, a co to "krytyk filmowy" ? - zaciekawił się smok.
- Rany taki duży a nie wie co to krytyk filmowy - zaśmiałam się.
- Taka wygadana a nie umie latać... aa a tak a propos lecimy na te wyspy? - przypomniał sobie potwór.
- Lecimy, lecimy - przytaknęłam skwapliwie - Zaraz tu zamarznę.
- No i powiedz mi czy ktoś cię kiedyś zabrał podczas trzeciego spotkania do ciepłych krajów... - mruknął smok.
- Nie przesadzaj, podczas pierwszego polowałeś ze mną na plecach na stepach Azji...- machnęłam ręką - przyzwyczaiłam się.
- No tak - westchnął smok - rozpieszczam cię... Właź - podstawił łapę, żebym mogła wsiąść.
- Ktoś musi mnie porozpieszczać. Mi to nie przeszkadza... Wdrapałam się smokowi na kark.
-
Możemy lecieć.
-
Dobra - smoczy pysk obrócił się w moją stronę. Pozioma źrenica zwęziła się - Ale powiedz mi czy ja jestem aż tak brzydki?
-
Ależ nie słoneczko, jesteś najpiękniejszym smokiem jakiego kiedykolwiek widziałam - pogłaskałam go po głowie.
-
Bo jedynym - zaśmiał się smok.
-
Też racja... lećmy już, tylko bez udziwnień.
Ale jak zwykle mój towarzysz musiał się popisać... Jak to smok...



yarrow@interia.pl