|
Zupełnie
niedawno temu i całkiem niedaleko żyła sobie młoda Kobieta o imieniu Elisa.
Zbliżało się lato, Elisa w lipcu obchodziła urodziny i z tej okazji postanowiła
, że sama sobie zrobi wymarzony prezent - tatuaż.
Urodziła się w Roku Smoka
i tą dumną , pradawną bestią zapragnęła ozdobić swoje ramię. Pewnego poranka
obudziła się z wizją dziwnego snu : w kłębiącej się szarymi
falami mgle prężył czarne ciało pokryty łuskami stwór o zielonych oczach;
powoli rozwijał błoniaste skrzydła, jakby sprawdzał ich moc, wypróbowując
swą świeżo odkrytą siłę. Z tego snu narodził się najpierw szkic, a potem
upragniony Smok Elisy.
Kiedy zamykała oczy, za zasłoną rzęs wzbijał się do lotu; była niemal
pewna , że gdy dość szybko otworzy oczy - ujrzy go, oplatającego jej ramię
falistą linią.
I wreszcie nadszedł wielki dzień.
Elisa, mając za sobą słodko przespaną noc, wstała wcześnie i przed wizytą
w studio tatuażu wybrała się na spacer nad morze.
Świst wiatru przywodził na myśl odległy szum skrzydeł, jakby wymarzony
smok już krążył w pobliżu.
W samo południe, pogwizdując melodyjkę z jakiegoś westernu, Elisa zjawiła
się w studio.
Już w przedsionku, obwieszonym zdjęciami i rysunkami rozmaitych tatuaży,
słychać było brzęczenie maszynki. Elisę posadzono na wygodnym krześle
niedaleko okna; wkrótce na jej ramieniu odciśnięto zarys rysunku i po
chwili, drgnąwszy, poczuła pierwsze ukłucie.
Ból był do wytrzymania i niebawem do niego przywykła, patrząc na spływający
po skórze czarny barwnik zmieszany z krwią - spod niego wyłaniał się jej
Smok.
Zafascynowana tym procesem,
straciła rachubę czasu, aż wreszcie dzieło było gotowe.
Przeniknął ją dreszcz radości i podniecenia, gdy patrzyła na to stworzenie,
które miało jej odtąd towarzyszyć do końca życia. Smok wydawał się taki
.... żywy!!
Wieczorem długo nie mogła zasną. Miała przedziwne uczucie - jakby wytatuowane
stworzenie poruszało się w jej skórze, moszcząc sobie gniazdo.
Kiedy wreszcie zatonęła we śnie, znów ujrzała mgłę, a na jej tle czarnego
smoka.
Tym razem był potężniejszy,
silniejszy, realny... Mogła widzieć, jak trzepocze wąski, rozdwojony język,
gdy bestia wciąga pierwszy oddech.
Nagle rozpostarł skrzydła
i wysunął szpony, Elisa poczuła ból, zapach krwi i słonego morskiego wiatru.
Ześlizgnęła się w miękką czerń, w której tańczyły zielone ogniki. Fale
mroku zamykały się nad nią, w miarę jak czarny smok poruszał się, wił,
lśniące szpony rozrywały skórę jej ramienia, uwalniając smukłe, łuskowate
ciało.
Krew spływająca z ramienia Elisy wsiąkała w bestię, żywiła ją - smok rósł,
potężniał wyrywał się z jej ciała, aż, prawie uwolniony, uniósł się nad
leżącą i wydał rosnący ryk .
Ciało stworzenia łączyła z ciałem Elisy wstęga krwi, jak purpurowa ścieżka
mgły; gdy ostatnie krople szkarłatu znikły na czarnych łuskach, wyzwolony,
nowonarodzony Smok zaryczał triumfalnie.
|
W
rozpostarte skrzydła uderzył wicher i Smok przebił zasłonę mgieł, wzbijając
się ponad bezkresem morza. Ciało Elisy pozostało za nim - ludzka poczwarka,
opuszczona przez swego potężnego mieszkańca....
Marta
Drozdowska
|
|